Kariera

Moja kariera w IT – rozmowa z Mateuszem Czaplą

Zdjęcie Mateusza Czapli

Przed nami kolejna historia udanego przebranżowienia na pracę w IT. Tym razem to Mateusz Czapla – nasz Junior Salesforce Tester, opowie o swoim procesie przekwalifikowania z absolwenta filologii angielskiej na testera oprogramowania. Z naszej rozmowy dowiecie się między innymi, jak przydatne okazały się znajomość języka obcego oraz praca w handlu międzynarodowym w branży nowych technologii.

Jaki jest Twój zawód wyuczony i co wpłynęło na to, że właśnie te studia wybrałeś?

Z wykształcenia jestem anglistą. Filologię angielską ukończyłem w Lublinie na KULu. Już od wczesnych lat sporo czasu spędzałem w sieci. Grając w MMORPG zawsze byłem częścią międzynarodowej społeczności, dzięki czemu miałem codzienną styczność z żywym językiem. Im więcej go używałem, tym bardziej mnie do niego ciągnęło. Fascynowało mnie to, jak dużo odmian i akcentów posiada i umożliwia komunikację z każdą osobą, bez względu na to skąd pochodzi. Język angielski wybierałem również przy oglądaniu filmów, gdyż denerwowała mnie ilość treści, jaka umykała mi przy wersji z dubbingiem lub lektorem. Dzięki tak częstej styczności z językiem angielskim sama szkolna nauka przychodziła mi naturalnie. W liceum uczęszczałem do klasy o profilu dwujęzycznym, co oznaczało, że przedmioty profilowane były prowadzone również po angielsku. Znajomość języka była dla mnie użyteczna przy różnego rodzaju projektach szkolnych – bardzo szybko przekonałem się, że o wiele więcej wartościowej treści jest dostępnej właśnie w tym języku i ograniczając się tylko do polskiego, pozbawiamy się ogromnej ilości wiedzy. Gdy przyszedł moment wyboru kierunku studiów, pamiętam, że spodobał mi się program filologii angielskiej, który był naprawdę przekrojowy. Oprócz samego języka były również zajęcia z historii, kultury i literatury. Przewidziano także kursy innych języków, jak np.walijskiego. To, co proponował uniwersytet, wydawało mi się naturalnym dla mnie kierunkiem i przedłużeniem realizowania mojej pasji.

Co w Twoim zawodzie sprawiło, że poczułeś potrzebę przekwalifikowania się?

Po ukończeniu pierwszego stopnia studiów złożyłem wniosek o urlop dziekański i wyjechałem do Szkocji. Chciałem złapać trochę oddechu, nabrać dystansu i zastanowić się nad nowymi perspektywami. Zależało mi też na usamodzielnieniu się. W Szkocji spodobało mi się na tyle, że cały wyjazd przedłużył się o dodatkowe, nieplanowane dwa lata. Po powrocie do kraju pojawiła się możliwość pracy w firmie handlowej, a dokładniej w dziale handlu międzynarodowego. Fakt, iż miałem być odpowiedzialny za pracę z klientami zagranicznymi, przemawiał do mnie i dawał poczucie, że będę mógł wykorzystać umiejętności, jakie nabyłem w trakcie studiów. Na początku praca była ciekawa, a wręcz ekscytująca. Świat handlu wydawał mi się dynamiczny i wymagający. Codziennie miałem styczność z nowymi ludźmi, wyzwaniami i problemami. Jednak po pewnym czasie, gdy już przestałem być początkującym pracownikiem, zacząłem zastanawiać się, jak dalej ukierunkować swoją karierę. Firma, w której wtedy pracowałem, nie oferowała wsparcia w formalnym podnoszeniu kwalifikacji swoich pracowników. O ścieżce rozwoju pracownika także nie było mowy. Czas mijał, a ja miałem coraz mocniejsze przeczucie, że stoję w miejscu i co gorsza, nie zanosiło się na zmianę. Pewnego dnia stwierdziłem, że mam dość stagnacji i koniecznie muszę coś zmienić. Tak się złożyło, że w tamtym czasie byłem częścią zespołu odpowiedzialnego za wdrożenie nowego systemu ERP w firmie. W ramach tego projektu brałem udział w spotkaniach analizy biznesowej oraz w testach samego oprogramowania. Dodatkowo, dzięki licznym rozmowom ze znajomymi z branży IT zrozumiałem, że właśnie ten kierunek będzie dla mnie najbardziej odpowiedni.

Jak wyglądał proces przebranżowienia się?

Mój proces przebranżowienia się na pewno nie był taki, jak go zaplanowałem. Sama decyzja o tym, że będę próbował swoich sił w IT, była poprzedzona sporą ilością czasu poświęconego na zdobywanie informacji o samej branży. Chciałem mieć pewność, że znajdę w niej to, czego tak bardzo mi brakowało w poprzedniej pracy i że po raz kolejny nie skończę w ślepym zaułku kariery. Następnie zacząłem analizować różne role, na które ewentualnie mógłbym aplikować. Zastanawiałem się, jakie stanowisko byłoby dla mnie najbardziej odpowiednie, a przy którym brak kierunkowego wykształcenia nie skreślałby mnie już na samym początku. Biorąc pod uwagę moje poprzednie doświadczenie przy testowaniu systemu ERP oraz długie rozmowy ze znajomymi z branży IT, wybór padł na stanowisko testera oprogramowania. Moim następnym krokiem w przebranżowieniu się miało być zdobycie wiedzy. Na tym etapie dobrze wiedziałem, jak dużo jest osób takich, jak ja i jak ciężko będzie przekonać jakąkolwiek firmę, aby dała mi szansę sprawdzenia się. Postanowiłem, że przede wszystkim muszę zdobyć, chociażby podstawową wiedzę z zakresu interesującego mnie obszaru. Na początku myślałem nad zapisaniem się na kurs z testowania oprogramowania, który miał się zakończyć zdaniem certyfikatu ISTQB. Po uczestnictwie w spotkaniu wstępnym z pewną firmą szkoleniową i odbyciu rozmowy z byłym kursantem zrozumiałem jednak, że jest to wiedza, którą mogę zdobyć sam, jeśli okażę chociaż trochę determinacji i zaangażowania. Kupiłem więc książki, znalazłem odpowiednie kursy online oraz filmy instruktażowe i już miałem rozpocząć naukę. I wtedy przydarzył mi się jeden z najgorszych dni w pracy w moim życiu. Postanowiłem, że nie mogę czekać ani dnia dłużej. Wziąłem urlop na kolejny dzień, przygotowałem swoje CV i wyszukałem wszystkie firmy informatyczne w Lublinie. Pamiętam, że na stronie internetowej Britenet nie było nawet otwartej rekrutacji na testera oprogramowania. Była za to opcja pozostawienia swojego CV w razie, gdyby odpowiednia rekrutacja została uruchomiona. Złożyłem więc aplikację i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, już po 15 minutach Ela zadzwoniła do mnie z zaproszeniem na rozmowę rekrutacyjną. Okazało się, że Britenet miał właśnie otwierać rekrutację na testera Salesforce, a mój język angielski jest tutaj ogromnym plusem. Dwa dni później odbyłem rozmowę, a łącznie po trzech dniach złożyłem wypowiedzenie w starej pracy.

Co było największym wyzwaniem w trakcie tego procesu?

Uświadomienie sobie, że stoi się w miejscu i trzeba podjąć zdecydowane kroki, aby coś zmienić. Wyjście ze swojej strefy komfortu i wkroczenie do technicznej branży, pełnej młodych, zdolnych i ambitnych ludzi, bez posiadania nawet podstawowej wiedzy. Odstawienie na bok wszystkich swoich pasji i zainteresowań oraz skupienie się w 100% na nauce i nadrabianiu zaległości. Cały ten proces był pełen stresu i wątpliwości. Dodatkowo dołączyłem do Britenet w marcu 2020 roku. Po przepracowanych niespełna 2 tygodniach wybuchła pandemia i zostałem oddelegowany do pracy zdalnej. Tak naprawdę przez bardzo długi czas nie byłem pewien swojego losu. Całe szczęście ta historia zakończyła się happy endem.

Co z Twojego zawodu wyuczonego pomogło Ci w trakcie przekwalifikowania się?

Zdecydowanie znajomość języka angielskiego, gdyż uczestniczę głównie w projektach międzynarodowych. Niezwykle istotne jest to, abym czuł się swobodnie mówiąc po angielsku – codzienna praca i spotkania odbywają się właśnie w tym języku. Dodatkowo sama nauka i zdawanie certyfikatów też wymaga jego znajomości – wszystkie dostępne materiały do nauki są po angielsku.

Oprócz języka angielskiego bardzo istotne okazały się także umiejętności zdobyte podczas poprzedniej pracy. Bardzo dużo czasu spędzałem na analizowaniu danych i wychwytywaniu błędów, dzięki czemu obecna praca testera oprogramowania momentami wydaje się być naturalną kontynuacją poprzedniego stanowiska.

Dlaczego wybrałeś Britenet?

Oprócz propozycji pracy w Britenet miałem również kilka innych ofert, jednak tuż po pierwszej rozmowie wiedziałem, że to właśnie tę firmę wybiorę. Powodów było kilka. Jednym z najważniejszych było szkolenie wstępne oraz wręcz obowiązek ciągłej nauki i zdobywania certyfikatów potwierdzających wiedzę i umiejętności. Było to dokładnie to, czego brakowało mi w poprzedniej pracy i na czym zależało mi najbardziej. Świadomość, że nie będę od razu rzucony na głęboką wodę, a firma pomoże mi w płynnym ukończeniu procesu przebranżowienia się, dodawała mi odwagi i upewniała mnie w przekonaniu, że dokonałem właściwego wyboru. Dodatkowo podobało mi się, jak bardzo podkreślana była wartość pracy zespołowej oraz wzajemne wsparcie. Atmosfera samorozwoju jest dla mnie niezwykle istotna.

Co dała Ci nowa praca, czego zabrakło w Twoim zawodzie wyuczonym?

Motywację do rozwoju i ciągłego doskonalenia swoich umiejętności. Poczucie, że to, co dalej stanie się ze mną i moją karierą, faktycznie zależy ode mnie samego, a ciężka praca z pewnością przyniesie efekty. Świadomość, że pracuję w branży, która z biegiem czasu będzie tylko większa i ważniejsza w naszym codziennym życiu oraz będzie się stale rozwijać.

Co poradziłbyś osobie, która chciałaby przekwalifikować się do pracy w IT?

Obecnie coraz bardziej popularna jest idea przebranżowienia się i spróbowania swoich sił w bardziej dochodowych sektorach, między innymi w IT. Po sieci krąży mnóstwo historii, które dają ludziom mylne wyobrażenie tego, jak naprawdę to wygląda, z czego najpopularniejsza jest chyba ta, że dużo zarobisz bez żadnego wysiłku. Prawda natomiast jest taka, że jeśli naprawdę chcemy się przekwalifikować, musimy przygotować się na niezwykle ciężką pracę, wiele godzin nauki i podejść do tematu z pokorą. Musimy odpowiedzieć sobie, czy to odpowiednia dla nas ścieżka i czy jesteśmy gotowi na wszystkie wiążące się z tym procesem wyrzeczenia. Dodatkowo trzeba uzbroić się w cierpliwość. Mnie akurat, niespodziewanie, udało się przy pierwszym wysłanym CV. Znam jednak osoby, które już prawie dwa lata bez żadnych skutków próbują zmienić pracę. Czasami odpowiedni timing jest wszystkim.