Kariera

Moja kariera w IT: wywiad z Ewą Dziewiątkowską

Zdjęcie Ewy Dziewiątkowskiej

Czy wiedzieliście, że sztuka oraz branża nowych technologii mogą mieć ze sobą wiele wspólnego? Przy odpowiednim wykorzystaniu kreatywności, jakiej dostarczają kierunki artystyczne, praca w IT może okazać się o wiele łatwiejsza, niż się wydaje! W najnowszym wywiadzie Ewa Dziewiątkowska, Frontend Developer w Britenet, podzieliła się z nami swoją historią przekwalifikowania do sektora technologicznego.

Jaki jest Twój zawód wyuczony i co wpłynęło na to, że właśnie te studia wybrałaś?

Mój wyuczony zawód to artystka – studiowałam sztukę i ukończyłam kierunek „Fine Art” na University of East London, specjalizowałam się w malarstwie. Od dziecka lubiłam rysować, bardzo podziwiałam osoby z talentem plastycznym i marzyłam o tym, by też go posiadać. Z drugiej strony wychowałam się w rodzinie, w której powodem do dumy były raczej sukcesy w ścisłych przedmiotach. Te dziedziny też lubiłam i myślałam o przyszłości związanej z informatyką, jednak w liceum po kolejnych porażkach na zajęciach z programowania zniechęciłam się i pomyślałam, że może faktycznie dziewczyny się do tego nie nadają. Dlatego też zdecydowałam, że na studiach będę realizować swoją drugą pasję.

Co w Twoim zawodzie sprawiło, że poczułaś potrzebę przekwalifikowania się?

Możliwe, że gdybyśmy z mężem nie zdecydowali się na powrót do Polski, to nie podjęłabym decyzji o przebranżowieniu. Prawdopodobnie kontynuowałabym studia na wyższym stopniu lub szukałabym pracy w placówkach kulturowych i artystycznych, których w Londynie jest wiele. Jednak już pod koniec moich studiów podjęliśmy decyzję o przeprowadzce. Chcieliśmy być blisko rodziny i wiedziałam, że z powodu niskiego zapotrzebowania rynku na osoby z moim wykształceniem, będę miała problem ze znalezieniem pracy, którą bym lubiła. Dlatego zdecydowałam się spróbować jeszcze raz z programowaniem.

Jak wyglądał proces przebranżowienia się?

Na początku podeszłam do tego bez żadnych oczekiwań – jak mi się spodoba i będę sobie radzić to dobrze, jeżeli nie – trudno, przecież nic nie stracę. Wybrałam naukę Frontendu, po pierwsze dlatego, że było sporo ofert pracy dla programistów z wiedzą
w tym obszarze, a po drugie pomyślałam, że może się w tym przydać umiejętność oceny wizualnej, którą w jakimś stopniu nabyłam na studiach. Z polecenia kolegi zaczęłam konkretny kurs w Internecie, a potem kolejny i kolejny… Niektóre z nich były bardziej praktyczne, rozwiązywało się tam konkretne problemy, a na koniec trzeba było stworzyć aplikację spełniającą określone wymagania. Inne z kolei były ściśle teoretyczne – to z nich robiłam notatki do zeszytu, które wciąż świetnie się przydają jako powtórka przed rozmowami rekrutacyjnymi. Z powodu małej ilości czasu, który byłam w stanie wygospodarować, cały proces mojego przebranżowienia trwał dość długo. Pracy jako programistka Frontend zaczęłam szukać dopiero po około dwóch latach po rozpoczęciu nauki, gdyż właśnie wtedy poczułam się na tyle pewnie, by podjąć ten krok.

Co było największym wyzwaniem w trakcie tego procesu?

Zbyt mała liczba godzin w ciągu doby i mój niski poziom energii. Jeszcze na studiach dorabiałam w sklepie i tam też pracowałam po skończeniu szkoły. Fizycznie praca była wycieńczająca i siadałam do nauki tylko w dni wolne. Pogodzenie tych rzeczy z życiem towarzyskim bywało trudne. Jako że czas, który miałam, poświęcałam na szkolenie się, z lekką przykrością zrezygnowałam wtedy z malowania, ale wiedziałam, że na pewno w przyszłości wrócę do tego i tak też się stało. Oprócz tego oczywiście pojawiały się obawy, czy to na pewno dobry pomysł i czy sobie poradzę, ale bardzo chciałam sobie udowodnić, że dam radę.

Co z Twojego zawodu wyuczonego pomogło Ci w trakcie przekwalifikowania się?

W pracy programisty często zmagamy się z problemem, na który trzeba znaleźć jak najlepsze rozwiązanie. Myślę, że pomaga w tym kreatywne myślenie, które – mam nadzieję – udało mi się rozwinąć na studiach. Ponadto prowadzący zajęcia bardzo dużą wagę przykładali do tego, żeby studenci wychodzi poza strefę własnego komfortu. Przykładowo – jeżeli zauważyli, że świetnie radzimy sobie z daną techniką, był to dla nich znak, że czas spróbować czegoś innego. Myślę, że wpoiło to we mnie nastawienie na ciągły rozwój.

Dlaczego wybrałaś Britenet?

Co prawda nie zaczęłam mojej przygody z IT w Britenecie, bo wcześniej nabyłam trochę doświadczenia w innej firmie. Nosiłam się ze zmianą pracy już jakiś czas, aż odezwała się do mnie Monika i zaproponowała udział w rekrutacji. Od początku procesu atmosfera była bardzo przyjazna i mało formalna, co było dużym plusem, bo sprawiało, że mniej się stresowałam. Rozmowa techniczna też utrzymana była w miłym, luźnym tonie, a ja bardzo sobie cenię takie podejście. W dodatku pracownicy Britenetu, z którymi miałam wtedy okazję rozmawiać, cenili sobie pracodawcę, dlatego zdecydowałam się na zmianę i nie żałuję.

Co dała Ci nowa praca, czego zabrakło w Twoim zawodzie wyuczonym?

Chociaż nie wiem, jak dokładnie wyglądałaby praca w moim wyuczonym zawodzie, to nasuwa mi się na myśl jedna rzecz, której wcześniej nie miałam okazji doświadczyć – poczucie, że moja praca ma wkład w coś realnego. Zespół, którego jestem częścią tworzy aplikację, z której będą korzystały tysiące osób każdego dnia. W jakimś stopniu przyczyniam się do postępu technologicznego w moim kraju i jest to bardzo motywujące uczucie.

Co poradziłabyś osobie, która chciałaby przekwalifikować się do pracy w IT?

Sporo osób może mieć wątpliwości, czy nie jest w ich wieku za późno na rozpoczęcie nowej ścieżki kariery. Uważam, że nigdy nie jest za późno na naukę. Na pewno potrzebne jest sporo samozaparcia, trzeba się nastawić na dużą ilość pracy i nie zniechęcać. Dobrze jest zrobić rozeznanie, jakie umiejętności są w tym momencie pożądane na rynku pracy i zastanowić się, jak możemy wykorzystać doświadczenie zdobyte w innych dziedzinach.